poniedziałek, 6 czerwca 2011

Ona i On

On na mnie spojrzał-ja na niego...Serce mocniej zabiło...pocałunek...Jego słowa, że pięknie wyglądam. Moję, że jest cudowny i przystojny. Dzień ślubu to jak bajka o Kopciuszku. Czułam się jak przemieniona w księżniczkę. Moje kompleksy schowały się głęboko i nie pokazują się już.
Przyjechaliśmy przed kościół...Wyszliśmy z samochodu, kilka osób już było i chociaż wolałam żeby nikt nie widział mnie przed mszą to bardzo ucieszyły mnie znajome twarze...uśmiechy i komplementy. Wchodzimy do Katedry i widzimy znajome twarze w środku. Stoimy twarzą w twarz ze wszystkimi gośćmi. Wszystkie twarze skierowane są w naszym kierunku. I czułam te wspaniałe podniecenie. Podchodząc do oltarza pytam się -Boisz się? -powiedział, że nie bo przecież jest pewien. I właśnie w tym momencie odszedł cały stres. Potem słyszę jak głośno i wyraźnie On wypowiada słowa przysięgi. Czułam każde słowo i wiedziałam, że jestem w odpowiednim miejscu we właściwym czasie...że Bóg postawił mi na drodze tego oto mężczyznę, po to właśnie byśmy teraz stali naprzeciw siebie...wpatrzeni w siebie...z bijącym sercem i obrączkami lśniącymi na palcach...
To właśnie tydzień temu powiedzieliśmy sobie TAK i bez wątpienia 28 maj będzie mnajpiękniejszym dniem mojego życia...

...a teraz już tylko My...

6 komentarzy:

  1. ojej super wyglądaliście:-) wszystkiego naj na nowej drodze życia!!!! pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie to opisalaś aż się wzruszyłam, sliczna panna młoda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najpiękniejszego razem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję tego ważnego kroku!!! czekam na więcej zdjęć :))

    OdpowiedzUsuń
  5. przepięknie wyglądacie razem, gratuluję i życzę Wam miłości i wyrozumiałości względem siebie! :o)

    psss... rok wcześniej, też 28 maja urodziłam moją drugą córeczkę, więc i dla mnie to szczególna data :-)

    OdpowiedzUsuń