piątek, 10 grudnia 2010

piątek wieczorem

Mężczyzna wyszedł z domu na męskie spotkanie, zostawiając swoją kobietą sam na sam z jej myślami i szydełkiem. Z tęsknoty za nim upiekłam ciacho. Piekłam go ostatnio z koleżanka w pracy, ona to dopiero umie zrobić "coś z niczego". .

A'la makowiec:

3 łyżki mąki pszennej
3 łyżki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
kostka margaryny
3 żółtka
Ciasto zagniatamy, dzielimy na 2 częśći. Jedną wykładamy do foremki uprzednio wyłożonej papierem do pieczenia bądź wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą. Ciato podpiekamy w tem. 180 stopni przez ok 15 min.
Przez ten czas wkładamy masę makową do garneczka i podgrzewamy aby była ciepła.
Na podpieczone ciasto wykładamy masę, a następnie drugą część ciasta i wstawiamy do piekarnika na ten sam czas i temperaturę. Po wyjęciu ciasta z piekarnika możemy położyć na nie masę kajmakową i orzechy włoskie w całości, bądź zrobić lukie,r którego ja niecierpię.
Zamiast maku mozna dodać konfitur,  przecieru jabłkowego lub wiśni.
Życzę smacznego. Nieskromnie powiem,że rodzince smakowało.
Czas mijał wolno, TŻ jeszcze nie wrócił więc postanowiłam sobie strzelić grzańca, a co! On może, a ja nie?
Zaopatrzyłam się na zimowe wieczory w kilka ksiażek. Tylko nie wiem od której zacząć:)

W tle widzimy świateczne, szydełkowe gwaizdki,żeby nie było,że nic nie robię.
Dobrze to siedzieć w domku i podziwiać zimowy krajobraz za oknem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz